Jedno wiemy. Mundialejro Rosja 2018 polskiej
reprezentacji nie wyszedł. Piłkarze byli wyraźnie bez formy, słabi fizycznie i
psychicznie. Popełniono wyraźne błędy, a jakie - mam nadzieję, że odpowiednie
osoby będą wiedziały jak wszystko na spokojnie przeanalizują. I dlatego też nie
jestem zwolennikiem zwalniania Nawałki z funkcji trenera.
Słabą formę widać było bez lupy i to ,że
zawaliliśmy Mundialejro jest oczywiste jak reklamy w Polsacie. Natomiast te
tsunami hejtu jakie się wylało na kadrę to typowo polskie piekiełko. Jasne, że
kibic wymaga i ma prawo być niezadowolony, ale czy musi strzykać żółcią? Czy musi
złorzeczyć, przeklinać, nakłuwać lalki Voodoo, wrzucać wszystko do szamba. Ma
prawo, ale daje tym świadectwo swojego buractwa.
Szczególnie dobija mnie hejt ze strony tych,
którzy nosili naszych piłkarzy i Nawałkę przed Mundialejro na rękach, budowali
kapliczki i układali piosenki do melodii Bogarodzicy.
Jak zwykle na czele tej całej rzeszy zapienionych
i zaślepionych fanatyków stoją pismaki. Ci pseudo znawcy, sportowi paralitycy i
umysłowe kapcie. Ci to dopiero mają używanie. Bardziej zajadłych pieniaczy
można spotkać tylko w polityce.
No to naznęcali się nad reprezentacją, zmieszali z
błotem trenera, naprodukowali durnych memów i durnych artykułów. Nie zostawili suchej
nitki. Teraz objawili się geniusze analizy, którzy wiedzą wszystko o
przyczynach, tylko jakoś przed Mundialejro, cierpieli na szczękościsk i głosu z
siebie nie wydobywali. No i wszystko byłoby jak zwykle, ale został mecz
ostatni. Jak zwykle w ostatniej historii naszych występów - o honor. No i
wygrali to 1:0.
Pod koniec meczu Japońce nie chcieli atakować, bo urządzał ich
taki wynik, a nasi wyraźnie oddychający rękawami też nie kwapili się do
skomasowanych ataków. Takich meczów na ochronę wyniku na każdym Mundialejro
jest kilka. No i co - i znowu źle. Przecież to był mecz o honor, a to wymaga wydarzeń
specjalnych. Nie wystarczy wygrać. Trzeba umrzeć za sprawę. Jak przynajmiej ze trzech
nie zdejmą na noszach nie ma mowy o honorze. Kolesie ledwo stali na nogach,
mieli 1:0, ale to mało.
Mieli się w ostatnich 5 minutach rzucić na Japończyków z
pianą na ustach, gryząc, kąsając i ganiając ich po całym boisku, a rezerwowych
po szatni. Tak byłoby honorowo. Tylko, że jednego jestem pewien. Jakby stracili
bramkę w 91 minucie, wylała by się kolejna fala hejtu, że frajerzy, że wynik
był korzystny i trzeba było piłkę szanować. W Polsce najlepiej zostać ekspertem i z sześciopakiem w kapciach z Biedronki przed telewizorem się mądrować, bo ci - to się nigdy nie mylą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz