Teorie względności - Uniewinnienie Cz.1 Mierniczy

A było tak. Nie przyjąłem mandatu za rzekome przekroczenie prędkości mierzone zabawką LTI 20-20 i zostałem po ponad rocznej batalii i chyba 8 rozprawach UNIEWINNIONY. Wydawałoby się, że powinienem być w pełni usatysfakcjonowany - a jednak nie jestem. Nie dlatego, że jestem wzorcowym malkontentem, a dlatego, że w zasadzie z całej mojej mnogiej argumentacji w uzasadnieniu sędzia wziął pod uwagę TYLKO JEDEN aspekt! Mało tego ten sam sędzia prowadził równolegle bliźniaczą moją sprawę i tam mnie skazał na 650 zyka. Tak w tym wszystkim namieszał, że nie wiedziałem o rozprawie, a że sąd nie ma obowiązku przesłać wyroku do wiadomości, to dowiedziałem się o wyroku dopiero, jak przysłali mi wezwanie do zapłaty (to jakoś mogą wysłać), czyli ponad miesiąc po ogłoszeniu wyroku. Ci co się znają wiedzą, że straciłem w ten sprytny sposób możliwość apelacji. Oczywiście podanie o przywrócenie terminu zostało odrzucone. Eech.. Co zatem sprawiło, że raz tak, raz siak? No to po kolei. W obu sprawach chodziło o to samo. Kulsony zatrzymali mnie i pokazali cyferblat zabawki LTI 20-20, na którym w obu przypadkach było więcej niż wolno. Nie byli w stanie udowodnić mi, że to moją prędkość mierzyli, więc mandatu nie przyjąłem. Sprawy trafiły do sądu. Będę pisał ogólnie, bo pewnie jakieś kulsony to czytają i jeszcze się czegoś dowiedzą. Przed sądem ustalono ponad wszelką wątpliwość, że kulsony:
1. Nie znają instrukcji nawet w stopniu podstawowym. Świadczy o tym przekonanie kulsona o tym że:
a. LTI 20-20 jeśli po włączeniu nie wyświetli komunikatu (nie bardzo wiedzą nawet jaki to ma być komunikat), to oznacza, że zabawka jest w pełni sprawna i gotowa do użycia;
b. Nie ma potrzeby niczego sprawdzać, bo jeśli coś jest nie halo, to wyświetla się komunikat;
2. Nie są szkoleni. Mówią o tym z rozbrajającą szczerością i nie widzą potrzeby! Twierdzą, że znają instrukcję i to wystarcza. Po próbie sprawdzenia znajomości tejże instrukcji już po pierwszym pytaniu wychodzi niewiedza, ale co tam - i tu cytat "a pan zna dokładnie instrukcję komórki, a też pan używa?". Nawet nie chciałem podejmować jałowej w skutkach polemiki o tym że moja komórka moja sprawa, a on jednak wystawia mandaty, więc odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że nie znam. Spłynęło jak po kaczce.. szpitalnej.
3. Nie znają budowy urządzenia. Każdy kulson święcie wierzy, że czerwona kropka to faktyczne położenie wiązki laserowej. Kompletny brak świadomości, że moduł celowniczy jest modułem odrębnym. To już trwoga!!! Przecież oni mają broń. Jak znają zasady użycia broni w takim stopniu jak LTI to.. kryj się kto może!
4. Nie ma kompletnie żadnych procedur pobierania/zdawania LTI. Bywa, że patrole przekazują sobie je w trakcie działań. Nie widomo kto konkretnie zdawał/pobierał, co się działo z LTI, nic.
5. Nikt nie pamięta zdarzenia, ale tylko na początku. Na kolejnej rozprawie znajomość dziwnie wraca. Dziwne jest jednak, że twierdzą, że pamiętają, nr rejestracyjny, prędkość, markę, godzinę i minutę, ale nie pamiętają jaka była pogoda, koloru samochodu, kto był w samochodzie oprócz kierowcy, czyli pamiętają to co jest zapisane w protokole. Mało tego jeden oznajmił, że bywa tak, że protokół sporządza nie ten co mierzył (sic!). Czy ktoś rozumie coś z tego??
6. Kulsony twierdzą, że ich wynagrodzenie i kariera nie zależy w żadnym stopniu od tego czy wystawiają mandaty czy nie. Zapytałem wprost, czy jeśli kulson przez rok nie wystawiłby żadnego mandatu to miałby problem? Odpowiedział - PRZED SĄDEM - "absolutnie żadnego problemu". Z chęcią zgłoszę do prokuratury powiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa krzywoprzysięstwa jeśli będę miał mocny argument, bo to oświadczenie kulsona jest w protokole.
Tyle ode mnie.. na razie :)
CDN..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz