Będę starał się o największy obiektywizm na jaki mnie stać, ale siłą
rzeczy będzie trochę subiektywnie. Szary obywatel w sądzie, w którym
sprawa to państwo kontra obywatel, musi mieć sporą odporność psychiczną.
Sądy bardzo wyraźnie opowiadają się po stronie systemu. Niby działa
zasada domniemania niewinności, ale tak naprawdę to funkcjonuje
karykatura tej zasady. Nie ma równości słowa. Funkcjonariusz jeśli
zezna, że było tak nie inaczej, a obywatel temu zaprzecza, sąd daje
wiarę funkcjonariuszowi. Przez cały przewód sądowy musiałem udowadniać,
że to ja jestem niewinny. To raczej wbrew zasadzie domniemania
niewinności. Zgroza. Funkcjonariusz napisał raport i to dla sądu zamyka
temat. Często śmiejemy się z tych amerykańskich zasad, które wydają nam
się przesadzone, ale gwarantuję, że każdy kto pojawi się w sądzie
spojrzy na to skrajnie inaczej. Amerykanie zdawali sobie sprawę, że
państwo ma ogromną przewagę nad obywatelem, dlatego wymusili stosowanie
konkretnych procedur przez funkcjonariuszy, tak by chociaż po części
wyrównać szanse. Muszą stosować się do przepisów i jeśli wykażą się
lenistwem, bałaganiarstwem, nieuctwem, czy jakimś innym zaniedbaniem -
przegrywają. U nas, każdy ch..j na swój strój. Wyobraźcie sobie, że
funkcjonariusz zmierzy co innego ale zatrzyma was i pokazując
wyświetlacz oraz pytając czy przyjmujesz mandat, zamyka sprawę. Motyw
radaru "U pana Boga w ogródku" to nie element satyryczny, to dokument.
Potem albo wlepia mandat, albo pisze protokół (albo o zgrozo ten co nie
mierzył) i sprawa idzie do sądu. Nic innego nie musi. W sądzie mówi, że
nie pamięta i nawet jak wyciągniesz nagranie z satelity, to nie możesz
go oskarżyć o krzywoprzysięstwo.
Sędzia w stosunku do mnie był
bardzo niecierpliwy. Często używał zwrotu "o tym już mówiliśmy", "to
nieistotne". Nie dajcie się zmylić. Sposób protokołowania rozprawy jest
bardzo pobieżny i często istotne stwierdzenia nie znajdują się w
protokole. Proście sędziego o zapisanie konkretnych stwierdzeń, bo
inaczej bardzo się zdziwicie czytając protokół z rozprawy. Pomagają
funkcjonariuszom ciągnąc tych nieudaczników za uszy w zeznaniach. Oto
przykład:
Ja: Czy udowodnił mi pan w jakikolwiek sposób, że pomiar dotyczył mojego samochodu?
Funkcjonariusz: Noo pokazałem wyświetlacz.
J: Ale czy na wyświetlaczu jest widoczny pojazd?
F: Nno nie, ale..
Sędzia: Ale jest pan pewien, że celował pan w ten konkretny pojazd?
F: Tak
J: Chwilkę, ale przecież funkcjonariusz wcześniej stwierdził, że nie pamięta zdarzenia. Nagle pamięć wróciła?
S: Ale mówimy tu o stałych procedurach.
J: Przepraszam wysoki sądzie, ale przed chwilą sąd stwierdził, że skoro
funkcjonariusz powiedział, że zazwyczaj (chodziło o inną czynność)
tego nie robi, to nie ma to znaczenia w tej konkretnie sprawie, bo tej
sprawy nie pamięta..
I tak mniej więcej to wyglądało.
Teraz
plusy, bo takowe też były. Sędzia w zasadzie nie kwestionował moich
wniosków. Prosiłem o możliwość nagrywania audio - zgodził się bez
problemu. Dowody w postaci filmów ze strony "Nielegalne radary do kosza"
- też dopuścił. Powołał biegłego i pozwolił mi zadawać biegłemu pytania
przed sądem.
Ogólne wrażenie jednak odniosłem takie, że obywatel kontra aparat państwowy to dla obywatela potężna gimnastyka.
CDN.. a tymczasem Szczęśliwego Nowego Roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz